Jednodniowa wizyta w Malezji zakończona sukcesem. Moja wiza została przedłużona na następne dwa miesiące, co daje mi sporo czasu na spokojne zaplanowanie dalszych wypadów po Azji.

Krótka informacja dla niezorientowanych w kwestii wizy do Tajlandii. Generalnie mamy prawo do przebywania w Tajlandi do 30 dni bez wizy. Jeśli wyruszamy na dłużej, należy ubiegać się o wizę w Ambasadzie Tajlandii w Warszawie.

Ambasady i Konsulaty Generalne Królestwa Tajlandii mogą wydać następujące rodzaje wiz:

1. Wiza tranzytowa
2. Wiza turystyczna
3. Wiza Non – Immigrant
4. Wiza dyplomatyczna
5. Wiza służbowa
6. Wiza kurtuazyjna

Nas w większości interesuje wiza turystyczna. Przy wyjazdach na okres dłuższy niż 30 dni Ambasada wydaje wizę dwumiesięczną, uprawniającą do pobytu w Tajlandii do 60 dni. I tu są dwie opcje:

  1. wiza turystyczna uprawniająca do jednego wjazdu ważna przez 3 miesiące – koszt na dzisiaj to 120 zł.
  2. wiza turystyczna wielokrotna ważna przez 6 miesięcy – koszt na dzisiaj to 600 zł

A co w przypadkach, gdy chcemy przebywać tu dłużej niż 2 miesiące? Wtedy niestety wiza jednokrotnego wjazdu nie wystarcza i należy starać się o wizę wielokrotną. Posiadacz takiej wizy, musi przed upływem 60 dni wybrać się do innego kraju, choćby, tak jak ja, na jedną noc do Malezji i po powrocie do Tajlandii otrzymać ponownie wizę na dwa miesiące. Wszystko tu musi się odbywać w ramach oczywiście ważności wizy, czyli 6 miesięcy.

I tu ważna kwestia – aby nie stracić dwumiesięcznej wizy, granice trzeba przekraczać drogą lotniczą. Przekraczanie granicy drogą lądową (Laos, Kambodża, Birma, Malezja) przedłuża wizę jedynie o następne 30 dni i automatycznie przekreśla wizę dwumiesięczną. Jeśli ktoś przyjeżdża do Tajlandii w ramach 30 dni a chciałby swój pobyt przedłużyć, musi pamiętać, że Obywatele Polski uprawnieni do zwolnienia z wizy 30-dniowej, mają prawo wjechać do Tajlandii bez wizy przez przejścia graniczne lądowe tylko dwa razy w roku kalendarzowym.  

Wiecej informacji na ten temat osoby zainteresowane znajdą pod adresem: http://www.thaiembassy.org/warsaw/pl/services/69321-Wiza.html

I stąd właśnie wynikała moja krótka wizyta w Malezji. Ponieważ nie miałam ochoty na powtórne zwiedzanie Kuala Lumpur i wyjazd był można powiedzieć, czysto „biznesowy”, zarezerwowałam sobie mały hotel pod nazwą S8 Boutique Hotel, zlokalizowany w pobliżu lotniska. Jazda z lotniska do Kuala Lumpur to prawie godzina taksówką i było mi to zupełnie niepotrzebne. Miejscowość nazywa się Satong i praktycznie są to dwie długie ulice, o bardzo podobnej zabudowie, zakończone dużym marketem. Jest to typowe miejsce tranzytowe. Nic ciekawego do obejrzenia, natomiast idealne w takich przypadkach do spędzenia jednej lub dwóch nocy. Odległość do lotniska to ok. 10 km i większość znajdujących się tu hotelików, za dodatkową opłatą zapewnia transfer z i na lotnisko. Ceny umiarkowane, obejmujące także śniadanie a standard przyzwoity.

A wspomniana miejscowość, uboga w jakąkolwiek urozmaiconą architekturę wygląda tak:

Pomiędzy budynkami, a jednocześnie na ich tyłach, toczy się życie i wygląda to trochę gorzej 🙂

IMG_20180114_110025.jpg

Dwie długie ulice zamyka parterowy market wypełniony pojedyńczymi sklepikami

Jedyne co mają dobrego, to jedzenie. W śmiesznej jadłodajni podano mi coś, co optycznie nie wyglądało najlepiej natomiast smakowało znakomicie. Juz dawno nie jadłam czegoś z takim apetytem 🙂 I nie pytajcie mnie o nazwę, bo nakładano mi to z jakichś różnych naczyń i z pewnością był tam ryż i kawałek kurczaka 🙂 W całości było naprawdę doskonałe.

A na koniec ciekawostka. Podczas jedzenia podrzucono mi ulotkę zachęcającą do zakupu mieszkania, prawdopodobnie w tych okolicach. Wynikało z niej, że za ponad 101 metrowe mieszkanie należy zapłacić mniej niż 300.000 zł. (!!!)

A może by tak do Malezji ? 🙂