Prawie świtem bladym wyjeżdżamy z Nairobi w kierunku miasta Malindi, oddalonego od Mombasy ok 116 km. Po drodze, w lokalnej restauracji wypijamy świetną kawę i zjadamy całkiem niezłe, dziwne pierożki z farszem.

Docelowo jedziemy do miejscowości Watamu, obok której znajduje się Morski Park Narodowy. Nie park jednak jest naszym celem, lecz ponowna wędrówka odkrytymi połaciami oceanu, który w czasie przypływu zalewa lasy mangrowe. Tutejsza społeczność czuwa nad tym pięknym kawałkiem wybrzeża, nie tylko każdego dnia próbując oczyścić go z różnego rodzaju śmieci ale także pielęgnuje i rozsadza drzewa mangrowe. Właśnie tutaj lądują setki różnego rodzaju ptaków, zmęczonych podróżami z Europy i innych krajów, koczując przez wiele dni i nabierając sił do dalszych podróży w miejsca docelowe.

Wspaniała wędrówka przez lasy mangrowe, połacie piasku i alg, wyprawa łodzią z towarzyszącymi mi i nawet śpiewającymi opiekunami, aż w końcu ogromne wyzwanie przy powrocie ruchomą, wiszącą kładką, poprowadzoną pomiędzy drzewami namorzynowymi. Niektórzy wiedzą, że towarzyszy mi w życiu lęk wysokości i takie przejście jest dla mnie ogromnym wyczynem. Pierwszy bunt, który obudził się we mnie na widok tego czegoś, zdziwił i zasmucił moich opiekunów, gdyż z miejsca do którego dotarliśmy, podobno innej drogi nie było. I ruszyłam w drogę – serce ściśnięte na ramieniu, pomocne dłonie w chwilach lekkiego załamania i ogromna duma na końcu, że się udało. Ale więcej tą drogą nie pójdę 🙂

Po takich przeżyciach, woda kokosowa a potem kubeczek świeżo zrobionego z kokosów wina w uroczym lokalnym barze, dopełniają radość ze wspaniale spędzonych godzin.

No ale to jeszcze nie koniec wycieczki. Lunch w lokalnej restauracji i jedziemy zwiedzać ruiny arabskiego miasta wybudowanego na tych terenach w XII wieku i przechodzącego później różne koleje losu.

Pierwszy raz ruiny miasta Gedi zostały odkryte przez kolonistów w 1884 roku, ale dopiero w roku 1920 miejsce to wzbudziło większe zainteresowanie archeologów. Pierwsze wykopaliska rozpoczęły się w 1940 r. a miejsce to, do dziś pozostaje jedną z najintensywniej badanych osad na Wybrzeżu Suahili. Na terenie miasta znajdziemy ruiny meczetu, pałacu, domów i studnie. Było ono podzielone murami gdzie w centrum mieszkali najbogatsi mieszkańcy, za pierwszym murem klasa średnia będąca jednocześnie służbą a za drugim murem mieszkali przedstawiciele klasy najniższej.

Jeśli ktoś chciałby poczytać więcej o ciekawej historii tego miejsca – pod tym linkiem znajdzie dużo ciekawych wiadomości na ten temat – https://podniebemkenii.pl/ruiny-gede-wycieczka-w-kenii/.

Dodatkowa ciekawostka – miasto to jest potocznie nazywane miastem małp, których jest tu bardzo dużo i są szalenie przyjazne. Siadają na ramionach i można je karmić orzeszkami. Frajda ogromna. Mają tutaj też małą kolekcję gadów, w tym bardzo niebezpieczne rodzaje węży.

Do miejsca mojego zamieszkania wracamy koło 22.00. Cały dzień radości, uśmiechu i niesamowitych wrażeń 🙂