Nie było czasu w Polsce, to spotkaliśmy się w Tajlandii :). Przesympatyczne spotkanie w knajpce nad brzegiem morza, wspólny obiad, pogaduszki, szybka wymiana wrażeń z pobytu w tym kraju. Podobne skojarzenia i podobne opinie 🙂

Miła knajpka, dobre jedzenie, widok na morze, sympatyczna obsługa

 

Po spotkaniu wieczorny powrót pełnymi życia ulicami Patongu. Tu ruch zaczyna się po 18.00. W dzień czas płynie leniwie. Po poludniu otwierają się sklepy, stragany i restauracje, które są często zamknięte w ciągu dnia. Miasto zaczyna świecić tysiącami kolorów, świateł, nawoływaniem sprzedawców i naganiaczy zapraszających do knajpek. Przed wieloma z nich wystawione są grille z pieczonymi na nich produktami albo ogromne lady z lodem pełne surowych ryb i owoców morza. Wchodzisz, wybierasz sobie i kuchnia przygotowuje 🙂

Wszystko jest tu otwarte do późnych godzin nocnych a w wielu przypadkach aż do rana. Cała okolica tętni życiem.

Raj dla szukających rozrywki i wszystkich „nocnych marków” 🙂 A zapadający tu szybko wieczór sprzyja szukaniu atrakcji.

Po długim spacerze i zrobieniu zakupów, po raz pierwszy skorzystałyśmy z tuk-tuka 🙂