Tuż na Sylwestra przylatuje ze Szwecji Mia. Przed nami wspólne dwa miesiące, choć praktycznie każda ma swoje plany. Przed jej przylotem poznaję Patrycję i Tomka, z którymi spędzam kilka przemiłych dni i wieczorów. Nowy Rok witamy we czwórkę.

Kamala huczy już od 19.00. Na plaży porozstawiane krzesła i stoliki zachęcają do świętowania. Niebo nad morzem usiane lampionami pomiędzy które co i rusz wpadają całe serie fajerwerków. Nie wiadomo, w jaką stronę się odwrócić, żeby nie stracić z oczu całego widowiska. W międzyczasie jeszcze jakiś drobny show.

O 12.00 niebo nad naszymi głowami rozbłyskuje paletą kolorów. Widok puszczanych fajerwerków zapiera czasami dech. Nadszedł Nowy Rok.

I znowu plaża, sympatyczne wieczory i pogaduszki, tajski lunch w urokliwie położonym domku Moon, wypad z Mia do szwedzkiego baru na oglądanie wyścigów konnych, na których ona gra zawzięcie.

Tak mija parę dni w oczekiwaniu na moją nową wyprawę.